Dlaczego „wietnamska”?
Zawsze zastanawiałam się dlaczego na te śmieszne zwierzątka mówi się, że są „wietnamskie”. Może jest to błędne uogólnienie, jak w przypadku nazywania każdej knajpki z azjatyckim jedzeniem „chińczyk”- a przecież może to być lokal z kuchnią koreańska, japońską, wietnamską? Ale w tym przypadku okazuje się, że owa rasa świni, zwana zwisłobrzuchą – faktycznie pochodzi z terenów Wietnamu! Ba, były tam znane i popularne już przed wiekami: również w Chinach, Tajlandii. Trafiły do domostw ludzi na długo przed tym jak w gospodarstwach zaczęto trzymać psy. W Stanach i Europie stały się bardzo popularne w latach 90tych, trafiały do ogrodów zoologicznych i stały się częścią mody na egzotyczne zwierzątko domowe. W Azji jednak głównie hodowano i nadal hoduje się je w „celach konsumpcyjnych”.
Obecnie, z racji mieszania jej z innymi odmianami, świnki wietnamskie czystej rasy można spotkać dziś już tylko w hodowlach górskich w Wietnamie i Tajlandii. Wędrując po wioskach w Sa Pa można natknąć się na stadka czarnych świnek. Rząd wietnamski zaoferował nawet dopłaty dla rolników zajmujących się ich hodowlą, gdyż są one zagrożone zdominowaniem przez inne, bardziej rozpowszechnione gatunki.
Mamo, tato – ja chcę świnkę!
Fakt, są wierne jak pies, a pieszczoty lubią tak bardzo jak koty. Gdy są malutkie, wyglądają tak uroczo, że trudno nie pomyśleć, iż chciałoby się taką świnkę mieć! Nie można zaprzeczyć, iż są bardzo inteligentne: można je uczyć sztuczek, reagują na komendy i polecenia. W dodatku, wbrew obiegowej opinii, są to zwierzęta bardzo czyste. Niestety, trzeba się liczyć też z takim faktem, iż dorosłe osobniki mogą ważyć nawet do 130 kg i wymagają odpowiednich warunków oraz opieki weterynaryjnej. W Stanach po wielkim boomie na posiadanie świnki wietnamskiej nastąpiło masowe ich porzucania w parkach i lasach, gdy okazało się, że jako dorosłe osobniki nie wpasowują się już w krajobraz domowego ogniska. Powstały specjalne schroniska, fundacje a w niektórych rejonach nawet regulacje prawne zabraniające trzymania ich w domu.



Dlatego zanim zapałasz miłością do słodkiego prosiątka i dokonasz zakupu, zastanów się czy w Twoim domu znajdzie się za parę miesięcy miejsce dla ważącego kilkadziesiąt kilogramów „udomowionego przodka dzikiej świni”.
Comments